Nie będę
I wtedy w nocy przyszedł las.
Ukryję cię – powiedział.
Zamknęłam się w drzewie, najniżej
jak mogłam – blisko korzeni.
Strachu, strachu, gdzie jesteÅ›?
Nie ma mnie – skłamał.
Kiedy przypływa sen, we mnie
wszystko się budzi, tylko spokój,
ten raczej głuchoniemy stróż – śpi.
Samotność rozrosła się jak chwast
i jest coraz ciaśniej. Można do siebie
mówić, można nawet pytać, ale
milczenie najmniej boli.
Zaczyna ubywać tchu, nadchodzi cisza.
Czekam na niÄ…, pilnujÄ…c korzeni.
Â